damnlyrics.com

Pamiętniku

Yo, tu Leszek. Dobry wieczór pamiętniku

Dawno nie pisałem, poczekaj skręcę kilka spliffów

Otworzę okno I wygonię kota na dwór

Tylko ja I Ty, podzielimy tę noc pół na pół

Mam złą jesień przyjacielu to nie żal

Tak już jest, wiem, psychikę hartowałem jak stal

Spokój zaginiony, jak Graal, iluzja

Dni znikają, świat przez szybę zza biurka

Drogi pamiętniku wiesz, że to nie skarga

To wymiana, litera za każde tik tak z zegarka

Tatuaż z emocji wypalany lutownicą niech boli

Warszawskie Antki nie krzyczą

I nawet jeśli to wzmacnia szkielet

Wzmacnia, ale też spala w proch cząstkę Ciebie

Za dużo toksyn jakbym kąpał się w kwasie

Nie chcę pluć jadem I stalówki maczać w kwasieDrogi pamiętniku, teraz chwila o rapie

Jedna metafora, panczlajn na tysiąc trafień

Jeśli emeryci są zmęczeni - zróbcie przerwę

Za mało wodzów, za wielu Indian chce grać na bębnie

Usiądź na ławce, popij Gatorade'm

Stawiaj znaczki na kartce I połącz słowa z werblem

Rap uczeń, student I aktywista

Raper głupek, raper prostak, raper faszysta

Kurwa, pamiętniku, o co biega?

Wiem, maraton jest fajny, ale nie każdy musi biegać

Nie wszyscy powinni zejść z drzewa

Stuhr kłamiesz ziom, od dzisiaj nie każdy może śpiewać

Wkurwiony Paganini przebacz

Ale wiesz pamiętniku, że gdy kochasz to tak trzeba

Ortodoksja, bo dałbym się pokroić za rap

Riposta dla tych, którzy szczają z dumy na rap

Za wiele ego, jakbyśmy nie byli jednością

Mam dość tego, zabijam debili świeżością

Mam dość agresji, zamachów na wizerunek

Na kulturę, której główny imperatyw to szacunek

ES Zet A Ce U eN E Ka - jeśli nie znasz znaczenia, to ziom w złą grę grasz

Partaczysz, kozaczysz, ja przyglądam się tym skokom

I rozumiem to - poprzeczkę ustawiłem tak wysoko

Za wielu architektów - mało budowniczych

Za mało fanów - otaczają nas sami krytycy

Za wielu profesorów - studenci poszli w las

Za wiele sporów - za mało dobrych utworów

Drogi pamiętniku, daj mi jeszcze chwilę

To dla mnie ważne, to płynie w każdej mojej żyle

Mówię rapem, myślę rapem

Myśli łapię I przelewam je na papier

Taki świat kiedyś sobie wyśniłem

I każde "bla bla", to tylko "bla bla"

Bo gdy Bóg jest Twoim ochroniarzem, to oszukasz diabła

Więc po ulicach chodzę jak nieśmiertelny

Jak miasto, semper fidelis - zawsze wiernyMiasto, wiesz pamiętniku, ja zabiorę Cię nad Wisłę

Będziemy pić, palić, gadać, wspominać, myśleć

To już inne dni, inny ja, inna Warszawa

Bez niej, jeśli nie ona o niej opowiada

Biła się pamiętniku, ja patrzyłem z bliska

To boli, lecz to obowiązek stać obok I wytrwać

Lekarze mówią - może odejść, różne rzeczy mówią

Może je stracić, bo trwało przecież tak długo, życie

Łapie się ostatnich chwil, jest gotowa

Lecz widzę, że zamiast iść wolałaby je przejść od nowa

Użyła go więc co? Starczy, finisz, meta

Wiem pamiętniku tak jest, ale ból to nie detal

Nie pytaj o nią, kiedyś wyjmę z szuflady

Historię o aniołach w czasach zagłady

Aniołach z Warszawy, sile ducha I dumy

Namiętnościach I wierze, która kruszyła w proch mury

Pamięć pamiętniku, przechowuje relikwię

Pamięć o przewodniku po mieście, małej ojczyźnie

Mówiła myśl, szanuj matkę, spełniaj marzenia

Kochaj życie jak wariat, wal w pysk jeśli trzeba

Podpal świat dla tej jednej - spal w cholerę

Słuchaj serca - dni na ziemi nie mamy za wiele

Mógłbym tak długo, pamiętniku

Nie mam słów tyle, nie ma dni tyle, tyle kartek w notatniku

Aleja Róż pamiętam, będę tam, słowo

Z nią, bandą małych gałganów żyjąc morowo

Z biglem, stołeczne Antki z dobrej szkoły

Pamiętniku nie ma mowy, nie zawracaj pan głowyI tak to działa, wspomnienia to działa

Strzał - padam w gruzy, na zawsze rana

Chociaż doświadczenie ponoć uczy, pamiętniku

Los kuje, ja czasem się zastanawiam

Czy wstanę kiedy znów padam

Od losu pstryczek w nos, od życzliwych rada:

"Będzie dobrze" - weź spierdalaj... weź idź z naiwnym pogadaj

Git, życie jest, starczy nie wymagam

Biorę - dziękuję, I dalej się zastanawiam

Ból plus sny na jawie, dziwna kombinacja

Aktor tysiąca ról, szatan dziś kąpie mnie w atrakcjach

Tysiące słów, na ramieniu Dżibril

Noc spokoju, pamiętniku, noc pamięci I modlitwy

On na skrzydłach, przez miasto razem

Sypiąc słowa wam do snów w postaci marzeń

Doktor Strange Parias ale też super bohater

Wyrzutek, ideowiec, co nagi stoi przed światem

Yo, tu Parker choć nie Peter, ja tkam sieć z liter, żyję w chmurach choć to parter

Słowa, czas, barter, pół serio, pół żartem

Pół na pół z bitem, wódka, sok, pół na pół, boom, boom takie życie

Pamiętniku, wiesz wszystko, świat jest dziwny

Czasem nie wierzę, usprawiedliwienia dla naiwnych

Nie kumam, wolno więcej jeśli tylko coś umiesz

Pierś medali chuja warta gdy masz pusto w rozumie

13-latka, zamknij pysk, przyjmij fakty

Za rękę z nią można ale chodzić na huśtawki

Zatruwasz jej czystość sobą, będzie miała potem

Dreszcze gdy mężczyzna choć przejdzie obok

Miej świadomość, mówimy o dziecku do diabła

Nie żądam linczu ale obrońcy idźcie do diabła

Smutna prawda, miłość, propaganda

Wysiadam pamiętniku po wybojach moralności jazda!

Enjoy the lyrics !!!